Klikając „Akceptuję”, zgadzasz się na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Dowiedz się więcej
Wszystkie kategorie

Iain McAlister odpowiada na Wasze pytania - część 1

Mamy dla Was film z odpowiedziami na pytania. Na różnych naszych profilach facebookowych, Instagramie oraz w e-mailach zadaliście ich aż 27.  Super – bardzo dziękujemy za aktywność!
Iain McAlister odpowiedział na praktycznie każde z nich, ale gdy zostało mu już tylko 3 do końca, nagranie padło. Ostatecznie wybrał więc 10, na które odpowiedział w dwóch filmikach – po pięć w każdym.
Poniżej „telegraficzny”, polski skrót pierwszego z nich.
 
Na początek Iain wita was i cieszy się że, zrobiliśmy wspólnie taką aktywność. Wspomina, że pracuje w destylarni od 2008 roku, a historia samej destylarni Glen Scotia sięga 1832 roku. Jest dumny z tego, że działa w tak kultowym regionie - malutkie Campbeltown zwane kiedyś stolicą szkockiej whisky,  liczyło sobie w XIX wieku ponad 30 gorzelni, dziś jest tu ich tylko trzy: Glen Scotia, Springbank i tworząca pod marką Kilkerran, destylarnia Glengyle. 
 
A oto wybrane pytania:
  1. Czy zamierzacie finiszować Wasze whisky w beczkach po francuskich destylatach: koniaku, armaniaku, calvadosie i dlaczego tak rzadko używa się tych beczek w przemyśle whisky?
    • Tworząc whisky trzeba patrzeć z szerszej perspektywy i brać pod uwagę różne aspekty. Jedną rzeczą są linie podstawowe, a jeszcze inną eksperymentalne, limitowane. Jeśli coś działa nie ma potrzeby tego zmieniać, a beczka po bourbonie naprawdę świetnie pasuje do charakteru tutejszego destylatu.  Trzeba zawsze brać pod uwagę jak konkretny styl spirytusu współgra z rodzajem beczki. Są połączenia, które udają się zawsze czy prawie zawsze, a są też te bardziej ryzykowne. Poza tym beczki francuskie są po prostu drogie i ich używanie w przemyśle szkockiej whisky raczej nigdy nie będzie powszechne. 
  2. Co jest najtrudniejsze w pracy Master Distillera?
    • Tak między nami mówiąc (i nie mówcie o tym nikomu 😉) to nie ma takich rzeczy. To jest fantastyczna funkcja i duże szczęście móc pracować w tym biznesie. Oczywiście jak w każdym zawodzie są lepsze i gorsze dni. Ale sama praca jest różnorodna, rozwijająca i pasjonująca. Wyjątkowo jest móc tworzyć limitowane, niepowtarzalne edycje.  Dodatkowo mam świetny zespół w destylarni – to naprawdę jest super miejsce. 
  3. Jak opisałbyś różnice i podobieństwa pomiędzy Glen Scotią a Springbankiem, czy istnieje obecnie jakiś wspólny mianownik dla Campbeltown?
    • Campbeltown to Campbeltown, mamy tu pewnie niezmienne i oczywiste aspekty związane z położeniem regionu. Oczywiście w obu destylarniach różna jest baza produktów - styl naszego destylatu wynikający z procesu produkcji, ale oleistość, słoność czy delikatna torfowość jest charakterystyczna dla obu naszych gorzelni. Styl Cambeltown się wyróżnia, ma swoje „znaki szczególne” i dość łatwo zidentyfikować nasze whisky jako te „stąd”- są zupełnie inne niż te ze Speyside czy Islay. Naszym zadaniem dziś jest dbać o tę „inność”, wyjątkowość;  rozwijać i wspierać to dziedzictwo również w przyszłości.
  4. Kiedy doglądasz beczek w magazynie, skąd wiesz że właśnie nadszedł „ten  moment” – właściwy  czas żeby ją zabutelkować
    • Nie ma dokładnych reguł czy przepisu. Musisz polegać na swoim doświadczeniu –wąchać, próbować, sprawdzać jak się rozwija i czy to jest dobry kierunek. Możesz wypełnić 50 beczek (tego samego rodzaju np. po bourbonie) tym samy destylatem i położyć je obok siebie w magazynie, a po 10-12 latach okaże się, że whisky w środku jest zupełnie inna.  Z tych pięćdziesięciu 48 będzie ok, a dwie będą wybitne. Przy czym jedna będzie gotowa już i ją zabutelkujesz jako single cask, a w drugiej wyczuwasz że przydałoby się coś jeszcze – i ją przeznaczysz do dodatkowego finiszowania. Najważniejsze jest doświadczenie, wiedza nabyta przez lata próbowania. Musisz wiedzieć jak zmienia się przez lata charakter destylatu w konkretnym rodzaju beczki, przewidywać co się zadzieje no i wiedzieć jaki efekt chcesz osiągnąć.
  5. Skąd bierzecie torf do Waszych torfowych edycji?
    • Cały nasz słodowany jęczmień pochodzi z maltowni Glenesk położonej w Montrose w regionie Highland. Współpracujemy z nimi od 13 lat zarówno zakresie słodu torfowego jak i nietorfowego. Oni natomiast pozyskują torf z północno- wschodniego wybrzeża Szkocji.

Wybrane marki

Strona przeznaczona wyłącznie dla osób pełnoletnich!

Kliknij i zapoznaj się z regulaminem serwisu.