Szlakiem whisky - BenRiach GlenDronach Glenglassaugh…
Szkocja przywitała nas rześkim powietrzem i pięknym słońcem… po godzinie podróży zameldowaliśmy się w Glen House, wspaniałym zbudowanym w 1771 roku w stylu wiktoriańskim domu, znajdującym się na terenie destylarni GlenDronach, w którym w przeszłości mieszkało wielu managerów gorzelni. Spragnieni wrażeń i dobrej whisky wyruszyliśmy w kierunku Portsoy odwiedzić destylarnię Glenglassaugh. Założona w 1875 roku przez Jamesa Moira, znajduje się na wschodnim krańcu pięknej zatoki Sandend Bay. Od 2013 roku Glenglassaugh jest własnością BenRiach Distillery Company, która nabyła ją z zamiarem przywrócenia do życia i dawnego blasku. Na wyposażeniu destylarni znajduje się obecnie stalowa kadź zacierna, 4 drewniane i 2 wykonane ze stali nierdzewnej kadzie fermentacyjne i para alembików. Bardzo dużą wagę przykłada się do jakości powstającej tu whisky, o czym mogliśmy przekonać się podczas degustacji. Wszystkich urzekł nowy Glenglassaugh Octaves, który dojrzewał w małych ok. 50 l beczkach, z roku na rok coraz bardziej zaskakuje GlenGlassaugh Revival dojrzewany w kompozycji beczek po Bourbonie i czerwonym winie i finiszowany w beczkach po sherry. Były też ponad 30-letnie i praktycznie niedostępne perełki z linii Massandra Connection. Dzień zakończyliśmy kolacją i rozmowami przy whisky do późnych godzin wieczornych w klimatycznych wnętrzach Glen House. Widok na pracującą w nocy destylarnię GlenDronach i rozświetloną halę z alembikami na długo pozostanie w pamięci. Niesamowita cisza, całkiem ciepła jak na Szkocję noc, szklaneczka single cask w ręku i świadomość, że jesteśmy w jednej z ulubionych destylarni – bezcenne…
Kolejny dzień i kolejne atrakcje… szybkie śniadanie, dwu-minutowy spacer i jesteśmy na wewnętrznym dziedzińcu destylarni GlenDronach. To jedna z najładniejszych szkockich destylarni. Czerwone akcenty okien i drzwi wspaniale komponują się z szarością kamienia. Założona w 1826 przez Jamesa Allardice, słynie ze znakomitych whisky dojrzewanych w beczkach po sherry. W 2008 roku została przejęta przez Billego Walkera. W podróż po świecie whisky GlenDronach zabrał nas Frank. Zobaczyliśmy piec, nad którym w przeszłości suszono ziarno, młyn w którym dziś zaczyna się proces produkcji w destylarni, stosunkowo niewielką kadź zacierną, 9 drewnianych kadzi fermentacyjnych, w których proces fermentacji trwa od 60 do 90 godzin i halę z alembikami, obejmującą dwa alembiki pierwszej destylacji (wash stills) i dwa drugiej (spirit stills). GlenDronach był jedną z ostatnich szkockich destylarni, w której alembiki opalane były węglem. (do 2005 roku)
Oczywiście odwiedziliśmy też jeden z magazynów… i ponownie były to chwile, które długo będziemy wspominać… ten zapach… ten klimat… Dojrzewanie w beczkach to obok destylacji najważniejszy czynnik wpływający na późniejszy smak i aromat whisky. Według GlenDronach prawie 70% smaku pochodzi z beczki. A skoro jesteśmy przy beczkach, to kolejnym etapem naszej podróży było Speyside Cooperage – zakład, w którym co roku produkuje się i naprawia blisko 150 tys. beczek używanych przez producentów whisky. Na własne oczy mogliśmy przekonać się jak wygląda ten proces. Piętnastu wykwalifikowanych bednarzy wykonuje tu niesamowitą pracę, każda beczka jest sprawdzana, rozkładana na klepki, naprawiana i ponownie składana. Wiecie, że każda beczka podczas swojego sięgającego 60 lat życia, trafia kilka razy do cooperage na przeglądy i naprawy.
Naszą wyprawę zakończyliśmy w destylarni BenRiach. Założona w 1898 przez długie lata pozostawała cenionym ale anonimowym dostawcą whisky do blendów, dopiero po przejęciu w 2004 roku przez Billego Walkera i wypuszczeniu na rynek ponad 20 edycji single maltów stała się znana wśród wielbicieli whisky na całym świecie. Dziś bez wątpienia BenRiach przeżywa najlepsze lata w swojej historii. Na wyposażeniu gorzelni znajduje się tradycyjna stalowa kadź zacierna, 8 wykonanych ze stali nierdzewnej kadzi fermentacyjnych, w których proces trwa od 48 do 66 godzin i dwie pary alembików. Ich kształt różni się od tych w destylarni GlenDronach, są smuklejsze, wyższe, opary alkoholu muszą pokonać dłuższą drogę. Ma to wpływ na whisky, która w BenRiach jest bardziej owocowa i lżejsza w porównaniu z single maltami GlenDronach. Największe wrażenie wywarł jednak budynek słodowni. Mimo, że od lat 90-tych BenRiach praktycznie nie słoduje jęczmienia (robi to tylko okazjonalnie) to budynek ma swój urok. A wizyta w pomieszczeniu ze stalową podłogą znajdującą na piecem do której dostać się można wąskimi starymi drewnianymi schodkami jest czymś, czego nie doświadczymy już w wielu szkockich destylarniach. Na koniec oczywiście kolejna degustacja m.in. BenRiacha Quater Cask i dostępnej tylko w destylarni edycji single cask. Dzień zakończyła uroczysta kolacja w Glen House i kolejny długi wieczór przy whisky…
Rankiem nadszedł czas by wracać do Polski.
Było krótko, ale bardzo intensywnie z niesamowitą dawką wiedzy, nowych doświadczeń i znakomitej whisky.